Mandorlato i myśli różne :)
Kochani, o mandorlato już pisałam, ale nie mogę się powstrzymać, by wspomnieć o nim jeszcze raz. Tutaj zachwycałam się tym fantastycznym połączeniem migdałowym deserem w wersji pochodzącej z Cologna Veneta, malutkiego miasteczka w regionie Veneto.
Nieustannie nie przestaje mnie zachwycać różnorodność i przede wszystkim mnogość lokalnych producentów słodkości, małych, rodzinnych zakładów, lokalnych „fabryczek”, gdzie słodycze są często nadal wytwarzane ręczne lub z dużym udziałem pracy ręcznej.
Ostatnio, na fali odkrycia kuleczek Giotto od Ferrero, pomyślałam, żeby napisać choć trzy słowa o tej firmie - jakby nie było potentacie na włoskim i światowym rynku słodyczy. I pomyślałam wtedy, jak odległy jest to wątek od tego, o czym piszę tutaj - o lokalności, o małych miasteczkach, o tradycyjnych recepturach, przepisach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Oczywiście absolutnie nie deprecjonuję dużej firmy, jaką jest Ferrero, i jestem totalnie uzależniona od ich Ferrero Rocher (moja miłość, nawet jeśli jedna z wielu to wielka)!
Okazało się więc, że raptem kilkanaście kilometrów od Cologna Veneta, w miasteczku o nazwie Lonigo, w prowincji Vicenza, mieści się rodzinna firma o nazwie Cestaro, która podobnie jak Garzotto Rocco & Figlio specjalizuje się w tradycyjnej produkcji mandorlato.
Dziś w ofercie Cestaro znajdziemy najprawdziwsze mandorlato (także w metalowych pudełkach, co mnie wciąż i niezmiennie zachwyca) w różnych formach, w tym „gryzki” - kosteczki na raz, a także torroni w wersji klasycznej lub z pistacjami lub orzechami, „mandorlatowe” cukierki czyli tenerelli w czekoladzie i smakowych polewach, i wreszcie przygotowywane specjalnie na Natale, czyli Boże Narodzenie, gwiazdy i choinki, stanowiące doskonały pomysł na prezent.
Na czym to wszystko polega? Na autentyczności. Dlatego skupiam się na zupełnie lokalnych produktach. Bo są autentyczne. Bo stoją za nimi prawdziwi ludzie. Marco, Claudio, Anna, inni. Bo mogę ich spotkać i z nimi porozmawiać. Bo to więź międzyludzka taka prawdziwa, namacalna. Bo te słodycze to jest ich serce wkładane każdego dnia w wytwarzanie, pakowanie, w rozmowy z klientami w małych sklepikach małych, urokliwych, włoskich miasteczek.